Drugi dzień samotności


Autor: mama-singielka
Tagi: dziecko   samotność   rozwód   trudne pytania  
22 lutego 2015, 22:16

 Za mną drugi dzień po rozstaniu. Boże jak ten czas wolno płynie, mam wrażenie, że ten dzień trwał wieczność. Dobija mnie samotność, nie wiem co ze sobą robić. Pracowaliśmy z mężem razem, w domu, także przebywaliśmy ze sobą praktycznie 24h/dobę, a tu nagle nie ma do kogo się odezwać. Mój brat dobrze wie co się stało, ale nie powiedział słowa na ten temat, udaje, że wszytsko jest po staremu. Maly za to pyta wciąż czy tata do nas wróci, mówi, żebym do niego zadzwoniła i poprosiła go o to. Serce mi pęka, a jemu patrząc jak płacze. Swoją drogą widziałam, że mam wrażliwe dziecko, ale nie, że aż tak. Leżeliśmy już wiczorem w łóżku, a ja przerzucałam zdjęcia z telefonu, kiedy mały ze łazami w oczach zapytał czy usunę zdjęcia z tatą i poprosił, żebym zostawiła. Oczywiście uspokoiłam go, że nie miałam takiego zamiaru, a jego tata zawsze będzie jego tatą a dla mnie ojcem mojego dziecka. Chwilkę później oglądaliśmy w telewizji jakiś serial i pojawił się temat rozstania, wtedy mały przytuił do siebie mocno moją rękę i powiedział, że on mnie nigdy nie opuści. Boję się co się tak naprawdę dzieje w jego małej główce. Niejednokrotnie powtarzałam, że jest bardzo naiwny i dziecinny, bo ma szczęśliwe i beztroskie dzieciństwo. Teraz to się zmieniło i nie wiem jak to na niego wpłynie. Może powinnam pójść z nim do jakiegoś specjalisty, żeby pomógł mu przez to przejść. 

 

Mąż dziś znowu zabrał małego, tym razem na 4 godziny do swoich rodziców, Zapytał mnie o to czy może na...facebooku. Tak moi drodzy, doszło do tego, że najważniejsze sprawy dotyczące mojego dziecka omawiam z jego ojcem na fecebooku. Nawet sporo dzisiaj rozmawialiśmy, a to że do fryzjera trzeba iść z małym, a że do dentysty. Mówiłam mu, żeby pouczył się z nim trochę (we wtorek ma spotkanie rekrutacyjne do prywatnej szkoły), żeby nie było, że mama to tylko każe sprzątać, myć zęby i uczyć się, a tatuś zabiera w fajne miejsca i kupuje słodycze, ale ani słowa o tym, że nie jesteśy już razem. Chyba wolałabym, żeby pojawiły się jakiekolwiek słowa, choćby uszczypiwiości, wskazywało by to, że targają nim jakieś emocje, a tak to wychodzi na to, że nic nie czuje, także do mnie. Do godziny 13.00 miałam zrobione w domu już wszystko, zdążyłam nawet trochę popracować. Jak mąż zabrał dziecko nagle nie wiedziałam co robić. Może gdybym miała przyjaciółkę to poszłabym się wygadać, ale tak nie jest. Tak więc zostałam sama z długim, szarym niedzielnym popołudniem. Postanowiłam pojechać do cioci. Mam z nią dobry kontakt, często do niej jeżdzę, zastępuje mi trochę mamę, która pracuje za granicą. Ciocia jednak nie jest osobą, której mówię o swoich problemach, to raczej ja pełnię tu rolę powiernika. Ja słucham o problemach ze zdrowiem, pieniądźmi, dziećmi, mężem, pożyczam pieniądze i wożę po lakrzach. Ciocia uważa mnie chyba za kobietę sukcesu, są pieniądze, dobry samochód, no i  dobry mąż. Nigdy nie poskarżyłam jej się na niego, nigdy nie opowiedziałam co działo się w domu, a jej chyba nie przyszło do głowy by zapytać, czy coś jest nie tak. Oczywiście nie powiedziałam jej, że mąż się wyprowadził, że zostałam sama. Jak zapytała gdzie są moje chłopaki, to powiedziałam, że pojechali do teściów. W sumie nie skłamałam,ale nie powiedziałam też wszytskiego.  

 

Wróciłam do domu i nie wiedziałam co ze soba zrobić, szukałam zajęcia na siłę. Uwierzcie mi jeśli dalej tak pójdzie to będę mogła stawać w konkury z Perfekcyjną Panią Domu. Małego miało nie być jeszcze godzinę to skorzystałam z okazji i poużalałam się trochę nad swoim losem, sama przed sobą, poleciało kilka łez. Stwierdziłam też, że nie dotarło jeszcze do mnie co, tak naprawdę. się stało. Może jak minie kilka dni i samotnych nocy to zdam sobie sprawę w jakim położeniu teraz jestem. Póki co martwię się co mały powie w przedszkolu, czy oznajmi paniom, że tatuś się wyprowadził. Całe szczęście, że mąż odbiera go jutro, bo bym się chyba spaliła ze wstydu. Ma go potem zabrać do fryzjera i na taekwondo, oznacza to, że czeka mnie jutro 10 godzin w samotności we własnym domu. Mogę sobie co najwyżej pogadać do psa czy kota. Czy tak będzie już zawsze, czy czeka mnie samotność przez którą mi odbije? Bo to nie możliwe by nie mieć do kogo otworzyć ust i nie zwariować. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Synek pyta ciągle o tatę, a ja chyb coraz bardziej tęsknię i coraz bardziej chcę, żeby wrócił. Ale nie poproszę o to, nie dam mu tej satysfakcji, szczególnie po tym, jak kilka dni temu powiedział "i tak wiem, że jak się wyprowadzę , to zadzwonisz po kilku dniach, prosząc żebym wrócił". O nie, mój kochany, tym razem to ty będziesz prosił, żebym przyjęła cię spowrotem, może to cię trochę utemperuje, szczególnie twoje wielkie ego. 

 

Późno już, a ja muszę rano wstać, żeby odwieźć dziecko do przedszkola. Miłej nocy, trzymajcie się.

23 lutego 2015
Współczuję .. Ciężka sytuacja ...
Pisz więcej :)
Pozdrawiam :)
Zapraszam do mnie

Dodaj komentarz